"OCALIĆ SYNA" LUCINDA BERRY

 

               "OCALIĆ SYNA" LUCINDA BERRY

                 Co bym zrobiła na miejscu Adrianne, matki która powinna kochać swoje dziecko bezwarunkowo, przymykać oko i głaskać po głowie, czy wyrzec i wypędzić ze swojego życia? Mam totalny mętlik w głowie, bo takie rzeczy nie łatwo osądzać to trzeba przeżyć.

                  Słyszysz słowo pedofil... i już masz wyrobione zdanie, bo to przecież jakiś zwyrodnialec, nie mający uczuć, wyrachowany człowiek. Tu pokazany jest młodzieniec Noah bardzo lubiany, uczynny, pracowity. Dusza towarzystwa do którego lgną osoby, dowcipny, czarujący, z dobrymi manierami. Wszystko wskazuje na to, że sobie poradzi w życiu, ale zakamarki jego umysłu wypełnia mrok. Podświadomość pragnie bliskości z dziewczynkami, gdy Noah to sobie uzmysławia jest przerażony, próbuje z tymi uczuciami walczyć, ale jedna chwila zaważyła by popełnił błąd i poszedł o krok dalej niż fantazje...

                  Książka wciągnęła mnie totalnie, bo wiadomo, że społeczeństwo odrzuci człowieka który wykorzystuje seksualne dzieci, będzie już na zawsze potępiony. Najgorsze jednak było to, że Noah był sam zły na siebie, nie chciał tak żyć, pragnął się zmienić, poddawał się terapii i pragnął cudu by być uleczonym, nie brzmiała tam fałszywa nuta, był w tym wszystkim prawdziwy, dlatego współczułam mu, bo nie był zły. Tylko pytanie co wywołało u niego te skłonności? Czy rzeczywiście idzie się z tego wyleczyć? 

                 Końcówka zaskakuje pod wieloma względami, takiego obrotu sprawy nigdy bym się nie spodziewała. Czy zrobiłabym to co matka Noah? Szkoda mi również postawy ojca wydaje mi się, że mógł wiele zdziałać w życiu syna. Powiem jedno ta książka jest szokująca, każda strona dodawała do historii inne odczucia i emocje, konflikt moralny... nie chciałbym być na miejscu tej rodziny, bo nie wiem czy podjęłabym dobre decyzje. Zawsze chcesz chronić swoje dzieci, walczyć o sprawiedliwość, ale... tu przydałby się kompromis tylko jak go uzyskać, skoro zła natura może wyjść na światło dzienne w każdej chwili, bo nie wiadomo kiedy zapali się załącznik i zrujnuje po raz kolejny komuś życie.