"RĄCZKA RĄCZKE MYJE" OLGA RUDNICKA

Powiem szczerze, że jestem zaskoczona ciętym humorem i zabawnymi sytuacjami związanymi ze śledztwem głównej bohaterki Matyldy Dominiczak. Na początku sama miałam problemy z jej tokiem myślenia, bo czytelnik jak i partner ma przez nią mętlik w głowie, bo Matylda zadaje mnóstwo pytań, potem przechodzi do innej sprawy po czym wraca do starej, nie idzie się w tym wszystkim połapać. Detektyw ma jednak dużą intuicje, ale i trochę szczęścia.

Głównym wyzwaniem dla Matyldy jest rozwiązanie sprawy dlaczego ktoś niszczy i przekopuje ogródki działkowe, twierdzi, że to nie jest zwykły wandalizm, a sprawa ma drugie dno. Szukając sprawcy wychodzą na jaw inne tajemnice, wierzcie mi ta kobieta nie działa szablonowo, jest impulsywna, ciekawska, porywcza, zadaje mnóstwo pytań przez co popada w coraz gorsze tarapaty, a gdy dochodzi do pogróżek to właściwie zastanawiamy się co takiego odkryła i w którym miejscu śledztwo poszło do przodu, bo za dużo osób przewijało się w jej dniu codziennym.

Przez jej niewyparzony język i zaciętość musi wejść w układ nie do końca legalny, nie jest tym zachwycona, bo chce być rzetelnym i uczciwym pracownikiem prawa. Przez tą sytuacje jest rozchwiana emocjonalnie, popada w obłęd i jest na granicy, z pomocą idą jej przyjaciele, ale to doprowadza do ogólnej katastrofy. Czy zatem Matylda pójdzie na ustępstwa? Czy będzie działała zgodnie z prawem? Czy jej priorytety się zmienią?

Nie jest to standardowy kryminał, ma wątki sensacyjne, ale dla mnie to przede wszystkim komedia z zabarwieniem przestępczym. Mnóstwo jest scen śmiesznych, bez krwawej jatki. Książka, którą się czyta szybko, łatwo i przyjemnie, nie jest skomplikowana, a czas spędzony razem z detektyw Matyldą nie jest stracony - polecam.

Za egzemplarz dziękuję: